ver 0.3

my world

  • Home
  • Timeline
  • Albums
  • Content
  • Essays
  • Contact
Share
October 30, 2015

#widzimy co chcemy

Niebezpieczna zabawa
Daleko gdzieś w Afryce

Jestem fotografem. Może malarzem światła, może. Najważniejsze jest patrzeć. Czy zdjęcie lub obraz pozwala nam na to? Czy patrząc na reportaż fotograficzny jesteśmy w stanie powiedzieć: „Tak to jest takie.”

Moje zdjęcie. To powyżej. Dwoje dzieci. Dwoje dorosłych. Jedna osób z lewej strony ucieka z kadru. Mężczyzna w głębi obserwuje dzieci. Dziewczynka ubrana w strój, który sugeruje iż jest to miejsce z kulturą arabską.

W centrum chłopiec. W wieku dziewczynki, ma w dłoni pistolet lub coś co go przypomina i celuje w dziewczynkę. Ona ucieka.

Co widzimy, my w europie? Mężczyznę, który zabija kobietę. Ma nad nią władzę, może nawet ją zabić i nikt mu nie przeszkadza. Druga kobieta widząc to ucieka, a drugi mężczyzna obserwuje z aprobatą.

Jak było naprawdę? Szedłem wąskimi uliczkami. Gorąco. Ostatnie miasteczko przed Saharą. Dwoje dzieci roześmianych. Bawili się zabawkami na wodę.

Share
October 7, 2015

#jeden słoneczny dzień

Z dzieciństwa pamiętam tylko jeden szczęśliwy dzień, możne nawet nie szczęśliwy co słoneczny. Koniec kwietnia. Był ciepły dzień. Szedłem ulicą. Myślałem że jest ciepło i przyjemnie. Do domu miałem jeszcze kawałek. Zresztą nie pamiętam gdzie mieszkałem wtedy. Czy już w nowym bloku, czy w starym domu. W jednym pokoju bez łazienki i kuchni.

Było ciepło. Przyjemnie. W reku miałem Małego Modelarza. Pamiętam dokładnie był to holownik Halny. Ukradłem go w księgarni. Nie stać mnie było by kupić. Byłem małym zaszczutym dzieckiem. Dopiero po 20 latach przypomniałem sobie kilka wspomnień z tamtych lat. Jak ojciec, ciągle pijany, …… gdy mama pracowała w fabryce, na nocne zmiany.

Było mi dobrze. Szedłem ściskając w dłoni wymarzony model. Nikt na ulicy nie wiedział, nie przeczuwał. Był 1986 rok.

Czarnobyl. Czułem to. Nawet teraz pamiętam ta ciszę. Takie przyjemne ciepło od Boga. Często marzyłem by jeszcze raz to poczuć. To jakby ktoś wygasił wszystkie troski we mnie. Nie musiałem się martwić o szkołę, nie czułem niepokoju związanego z domem. Do którego obawiałem się wracać. teraz myślę, że to musiało być straszne, bać się własnego domu. Tam gdzie powinno być bezpiecznie było strasznie.

W nocy były syreny. Moi rodzice nieufni. Nie wyszli z domu. Dopiero następnego dnia w szkole zaprowadzono mnie do punktu gdzie wydawano jod. Dostałem kieliszek ciemnobrunatnego płynu do wypicia.

Dlaczego pamiętam tylko to, a resztę tylko jako ciemne straszne obrazy? Dlaczego nie pamiętam nic innego? Nie miałem przyszłości przed sobą. Mały szczeniak z biednego domu. Może wtedy poczułem, że jest ktoś przy mnie?

Pisząc to mam 43 lata i dwóch synów. Co oni mogą osiągnąć?

Share
September 22, 2015

motolotnia

Szedłem z piaskiem w butach. Zresztą trudno to nazwać piaskiem. Raczej mąka. Cisza. To najbardziej tu lubię. Cisza pustyni. Już jestem na skraju oazy. Każdy krok przybliża mnie do hotelu, w którym się zatrzymam. Za sobą mam kilka kilometrów. Pustynia tu to wydmy z piasku jak puch. Na początku drogi było łatwiej - ubite klepisko ale z kamieniami wielkości piłki golfowej i falami od wiatru przypominające nasze kartofliska.

Placek już lżejszy. Nie ma w nim już wody. Idę dziarsko, ale od kilku chwil słyszę dziwny dźwięk przypominający komara przy uchu. Coraz głośniejszy. Rozglądam się i nic nie widzę. Cień przesuwa się po ziemi. Patrzę w górę i jest! Motolotnia. Przyglądam się chwilę. Ląduje - zapamiętałem w którym miejscu. Jutro pójdę tam.

Następnego dnia poszedłem w okolice lądowania. Widzę maszynę. Chwila dziwnej rozmowy i za 20Eur dostaję kask. Sam byłem zdziwiony, że tak szybko poszło.

Widok jest genialny. Pustynia wygląda jak morze. Piękne zastygłe morze.

Sahara jak ocean
Ruiny na Saharze

Pilot uderza mnie dłonią po nodze i coś pokazuje. Widzę ruiny. Ruiny osady, którą pochłonęła pustynia.

Ruiny na Saharze
Ruiny na Saharze

Niestety wszystko co fajne szybko się kończy. Ważne jest jednak coś innego. Mimo iż trudno było się porozumieć i nie zawsze mamy ochotę to zawsze warto spróbować. Nie rezygnowac z okazji. Wypatrywać ich, bo z takich małych rzeczy zbudowny jest nasz świat. A podóżować to znaczy wykorzystywać takie okazjie.

Share
September 18, 2015

Chustka

Byłem w delegacji, daleko, zmęczenie zamykało mi oczy. Z transu wyrwał mnie dźwięk telefonu.

  • Słucham?
  • Cześć tu Zoja. Mam raka.
  • Co?
  • Musiałam się z Tobą tym podzielić - dźwięk rozłączonego telefonu.

Kilka dni wcześniej byłem na cmentarzu. Świeży grób. Mama Zoji. Miała raka. Zoja dzwoniła czasami i opowiadała o walce z choroba mamy. Jak bardzo było jej trudno.

Znaliśmy się od kilku lat. Byliśmy kiedyś bardzo blisko. Bardzo. Jakoś los niestety odsunął nas od siebie, ale serce nadal drżało gdy dzwoniła.

Dowiedziała się kilka dni po śmierci swojej mamy. Robiła badania bo była w grupie ryzyka. Niestety wynik pozytywny. Leczenie i walka życie. Chemia i chustka.

Zoja zawsze się uśmiecha i nadal to robi. Ma 2 synków. Musi być z nimi.

Parę dni temu w pracy. Miałem dosyć trudny przypadek do rozwiązania w systemie. Szedłem zamyślony korytarzem. Minąłem koleżankę z innego działu. Przeszedłem i po kilku krokach … w mojej głowie Zoja. Nie to nie była ona, ale chustka. Chustka na głowie koleżanki. Oznacza to jedno. Też walczy o swoje.

Podziwiam wszystkie osoby w chustkach. Ich siłę i determinację. Mi czasami brakuje ochoty by rano wstać. Wszystkie chustki nie mogą pokazać nawet odrobiny zwątpienia i mimo iż czasami jest im dużo trudniej

Share
September 18, 2015

Gdzie ukryli się nasi katoliccy księża?

W trakcie całego zamieszania z imigrantami brakuje mi ewidentnie głosu naszych katolickich biskupów. W wielu sprawach światopoglądowych wypowiadali się chętnie i mieli spory wpływ na środowisko prawicowe związane z PiS. Obecnie gdy powinni pokazać chrześcijańskie miłosierdzie. Czym jest miłosierdzie? jest tym co powinno charakteryzować ludzi wierzących. To podstawa kultu Jezusa. Miłosierdzie jest jednym z najważniejszych przymiotów Boga, tak jak jest on opisywany w Biblii.

Polscy Biskupi w swoich pałacach zapomnieli nagle o miłosierdziu? Nie traktują imigrantów jak ludzi, nawet nie jak zwierzęta - uznali, że ich nie ma. Totalnie wymazali ten temat. Dziwne bo lubili zajmować się naszymi sprawami szczególnie gdy chodziło o wg. nich obronę życia nawet tego dopiero poczętego. Tu mamy tysiące żyjących ludzi, można przecież ich nawrócić, można pokazać prawdziwa miłość do bliźniego.

„Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go.” Łk 10, 30–36

Proszę zobaczyć ten fragment dokładnie pokazuje to co się dzieje. Kapłani przechodzą obok nie interesują się. Łatwiej wypowiadać się na temat in-vitro czy czyjeś macicy niż samemu wykonać krok i podać dłoń potrzebującym.

Jestem pewien jednego - gdyby kościół zaangażował się w pomoc oraz zajął się promowaniem miłosierdzia. To dziś nie byłoby już problemu imigrantów. Ta organizacja ma i środki oraz struktury by zająć się tym problemem. Powiem nawet więcej ma taki obowiązek.

Share
September 15, 2015

Prawo prasowe

Tajemnica dziennikarska - zgodnie z ustawa dziennikarz ma obowiązek zachować w tajemnicy dane które mogą wskazać na autora materiału prasowego, listu do redakcji lub każdego innego materiału o tym charakterze. Zachować w tajemnicy powinien również wszystkie fakty które mogą doprowadzić czy w jakikolwiek sposób zidentyfikować autora czy informatora jeżeli zastrzegł sobie nieujawnianie tych danych. Tajemnica dziennikarska także dotyczy wszelkich informacji których ujawnienie mogłoby naruszyć chronione prawem interesy osób trzecich. Co za tym idzie dziennikarz staje się niejako strażnikiem wszystkich osób, którzy z różnych przyczyn nie mogą lub nie chcą się ujawnić.

Prawo to daje prasie przywilej w postaci publikowania materiałów, które ze strachu przed ujawnieniem informatora nigdy nie ujrzałby światła dziennego. Najsławniejszym chyba tego przykładem jest amerykańska afera Watergate z 1972 roku gdzie dziennikarze śledczy Bob Woodward oraz Carl Bernstein otrzymywali informacje od anonimowego źródła które nazywali „Głębokie Gardło”, a okazał się nim być wicedyrektor FBI Mark Felt. Dzięki informacją prezydent Richard Nixon ustąpił z pełnionego stanowiska. Cała sprawa polegała na nielegalnych działaniach administracji by przed wyborami rozprawić się z przeciwnikami politycznymi. Czy obecnie w Polsce dziennikarze chronili swoich informatorów w tzw. aferze podsłuchowej.

Właśnie dla takich sytuacji dziennikarze muszą chronić swoich informatorów lub źródeł by móc w pełni rzetelnie oraz etycznie. osoby współpracujące z redakcjami czy dziennikarzami nie mogą czuć się zagrożone. Muszą mieć komfort psychiczny, że jeśli ujawnią niewygodne dla kogoś fakty nie zostaną za to ukarane. Wszelkiego rodzaju afery polityczne dzięki temu prawu mają szanse być ujawniane nawet jeśli dotyczą obozu władzy czy nawet wymiaru sprawiedliwości. Dziennikarstwo stoi na straży tam gdzie zawodzą i są nieskuteczne prawne formy dochodzenia do prawdy lub gdy dotyczą obyczajowych czy zwyczajowych zachowań.

Prawo to niestety w krajach pozbawionych demokratycznych zasad nie jest respektowane dlatego tak trudno w mediach np. Rosji ujrzeć materiały mówiące o zapleczu aparatu władzy naszego wschodniego sąsiada.

Z tajemnicy dziennikarskiej dziennikarz może być zwolniony w obliczu wyjątkowych sytuacji najcięższych zbrodni i tak naprawdę ma nawet obowiązek do powiadomienia przeznaczonych do tego organów państwa.

Z prawem tajemnicy dziennikarskiej wiąże się niejako obowiązek do rzetelnego przedstawienia informacji oraz do publikowania sprawdzonych faktów. Informator nie zawsze ma na celu przekazanie prawdziwej informacji ale może chcieć piórem dziennikarskim usunąć niewygodną konkurencję czy to polityczna, społeczną czy gospodarczą dlatego dziennikarz powinien jak najrzetelniej i jak najbardziej dokładnie sprawdzić informację które otrzymuje. Sprawdzenie źródła i potwierdzenie to podstawowa czynność przed publikacją. Nie może dopuścić by stał się narzędziem w cudzych rekach. Każda informacja szczególnie sensacyjna jeśli pochodzi z niesprawdzonego źródła powinna być zweryfikowana. Jeśli nie można zrobić tego w prost należy jak najbardziej potwierdzić elementy materiałów oraz źródła. W obowiązkach dziennikarza jest by wykazać się rzetelnością w przygotowaniu czy gromadzeniu materiałów. I to właśnie od rzetelności zależy jak materiał publikowany zostanie odebrany i czy nie będzie podważany przez strony opisane w publikowanych materiałach.

Share
September 12, 2015

Imigranci


Wyłączyłem telewizor, by już nie słuchać opinii skrajnych prawicowców, którzy skazują na śmierć każdego, kto ich nie popiera, więc także imigrantów. Nie mam ochoty słuchać odwrotnej postawy. To tez mi się nie podoba.

Przebywałem trochę czasu w miejscach objętych obecna falą przemocy. Starałem się poznać kulturę ale i normalnych ludzi. Poznawałem normalnych i raczej ubogich ludzi. Fotografowałem ich.
Bliżej mi do meczetu niż do kościoła czy cerkwi. To powoduje, że inaczej patrzę na świat. Dodatkowo wychowanie w wieloreligijnej rodzinie, dało mi dobrą lekcję pokory, bo jak nie kochać własnej matki mimo, że chodzi do innego kościoła?

Ten powyższy wstęp, to tak by przybliżyć kim jestem.

Imigranci - kim oni są? jak mówi Wikipedia to osoby, które musiały, z przyczyn politycznych, gospodarczych lub prywatnych opuścić swój kraj. To wszystko. Ja widzę tych ludzi inaczej.
W każdej kulturze są kasty. W Indiach, w których byłem, kasty to porządek w społeczeństwie. W krajach arabskich, nie jest to tak nazwane, ale mamy kastę handlarzy, kastę biedaków czy kastę nowobogackich. Są pewnie także inne jak administracja publiczna czy policja.

Więc imigranci kim są? Z moich obserwacji naszego własnego exodusu na wyspy i wcześniej do Niemiec wnioskuję, iż podobnie to wygląda na całym świecie.

Zawsze na taki krok decydują się poniższe rodzaje osób: 
1. Osoby prześladowane lub zagrożone utratą życia związane z działalnością polityczną lub społeczną. 
2. Osoby zagrożone wyrokami karnymi (w Polsce bardzo dużo osób uciekło przed wyrokami za np. alimenty czy jakieś inne drobne wpadki. Uciekło tysiące osób przed żonami czy mężami). 
3. Osoby przedsiębiorcze, którym nie udało się w kraju. 
 4. Nieudacznicy, czekający na zasiłki.

Najmniej ucieka ludzi, którzy są specjalistami w swoich zawodach lub odnosi sukcesy w swojej specjalności. Tak jak się obserwuje to wydaje mi się, że jeśli nie jesteśmy zagrożeni utrata zdrowia czy życia nie uciekamy.

Do sedna - Polska jako kraj zupełnie nie jest atrakcyjny dla kogokolwiek nawet dla własnego narodu, który masowo z niego uciekał.

Moje zdanie na temat imigrantów jest proste … oczywiście przyjmować. Tylko kogo?? Wg. mnie tylko i wyłącznie osoby z punktu 1.

Dodatkową trudność, jest mentalność ludzi z tamtego rejonu. Dla ludzi z Afryki czy bliskiego wschodu najważniejszą wartością jest rodzina. Chyba ważniejsza niż Allah i zapisy koranu. Rodzina, to podstawa ich funkcjonowania. Dlatego ja pozwoliłbym mieszkać w naszym kraju tylko rodzinom. Nie tylko faceci - oni nic nie mają do stracenia. Gdy są z rodziną czują presję, którą od pokoleń im się wpajało. W Polsce nie jest tak super z socjalem jak na wyspach czy w za naszą zachodnią granicą - tu trzeba pracować ale na szczęście z pracą nie jest tak tragicznie i w wielu firmach zatrudniono by ich.

Mentalność i inne uwarunkowania religijne i społeczne tych osób jest w sporej części największym problemem. Boimy się tego czego nie znamy. Dodatkowo, jeśli ktokolwiek z nas był w Egipcie czy Tunezji zetknął się z najgorszym obrazem społeczeństwa arabskiego. Wszechobecne „one dolar please” powoduje, że nie czujemy sympatii do tych ludzi. Niestety, to jest obraz widziany oczami turystów, którzy nigdy nie opuścili „tourist zone”. Im dalej od hoteli, tym ludzie są milsi, pomocni i otwarc. To my jako turyści przyciągamy w pobliże hoteli wszelkiego rodzaju cwaniaczków i oszustów. Oni widza nas jako grube portfele.

Teraz większość z nich może być już w UE i tego ja się boję osobiście. Nie boję się uchodźców z całymi rodzinami. Nie boję się bogobojnych muzułmanów. Boję się tych drobnych naciągaczy i oszustów.
Religia - tego boję się najmniej. Jeśli ktokolwiek boi się że w Polsce rozwinie się wiara w Allaha niech zacznie chodzić do kościoła i żyć zgodnie z jego katechizmem. W Polsce katolicyzm jest tylko teoretyczny - każdy jest katolik ale mało kto zgadza się z doktrynami kościoła. Zwykli muzułmanie to przyjaźni i bogobojni ludzie. Religia nie jest wykładnikiem terroryzmu. Trudniej nakłonić terrorystom zwykłego araba niż odrzuconego przez państwo i społeczeństwo europejczyka.

Istotnym problemem zaczyna także być roszczeniowa postawa imigrantów/uchodźców. Można to zrozumieć, bo każdy chce więcej za darmo, ale podobnie jak Niemcy i Anglicy mówili do nas: „Nie każdy u nas zarabia tysiące”. Podobnie i u nas nie każdy zarabia 5 tyś. złotych. Jest sporo osób mających minimalną płacę. Co nie znaczy że jest „Polska w ruinie”. Roszczeniowa postawa, bardziej psuje postrzeganie tych ludzi niż da im lepsze warunki.

Polskę stać na przyjęcie nie tylko 2 tyś. osób, więcej niż 12 tyś., a nawet 20 czy 50 tyś. spokojnie … dalibyśmy radę. Ważne tylko kogo. Ja chciałbym prawdziwe osoby, które były zagrożone pozbawieniem życia czy zagrożone więzieniem ze względów politycznych. Dla mnie ważne by były to rodziny i co istotne i najważniejsze wszyscy musieliby zgodzić się na to, że ich krajem stanie się Polska. Zgadzają się więc na zasady panujące w naszym kraju. Gdy ja jestem w Afryce czy Indiach przestrzegam ich zasad więc podobnie musi być i u nas.  
Share
August 29, 2015

Sahara z x100

W życiu każdego, przychodzi taki moment, że chcemy spróbować czegoś nowego. Czegoś co odświeży nasz dotychczasowy dorobek fotograficzny. Najlepszym do tego sposobem jest wymiana używanego do tej pory sprzętu na nowy. Podobnie było ze mną.

Zajmuję się fotografia od zawsze. Używałem bardzo dużo aparatów w większości marki Nikon ale i Fuji S3Pro, który na stałe jest w moim sercu. Fotografuję nadal na kliszy mały obrazek ale i średni. Swoje zdjęcia oceniam nie pod powiększeniem na monitorze ale jako całość z pewnym dystansem. Dobre zdjęcie to nie pojęcie techniczne z ilością linii które rejestruje zestaw obiektyw i aparat ale ogół cech które potrafią wpłynąć na odbiorcę. Z takim nastawieniem zacząłem szukać idealnego aparatu dla mnie.

Postawiłem sobie kilka warunków, które przyszły aparat miał spełniać. Po pierwsze aparat musiał mieć dobrą dużą matrycę i to większa niż zwykły kompakt. W grę wchodzą APSC lub FF oraz obrazek jaki będzie generował by umożliwiał wydruki w dobrej jakości. Większość lustrzanek pewnie spełnia ten warunek, a i moje D700 jak najbardziej ale ... czy wspominałem że będę szedł 200 km z plecakiem na plecach ??

Waga aparatu musi być naprawdę mała ... zawsze lepiej zabrać więcej wody :). Bardzo ważnym atrybutem jest wizjer - w słonecznych rejonach świata wyświetlacze LCD nie spełniają swojej roli zbyt ostre słońce robi swoje. Te trzy podstawowe kryteria - wydawałoby się banalne nagle przerodziły się w duży problem. Znalazłem jeden aparat który spełnia moje wymogi - Leica M9 - wyjątkowy aparat ale jeszcze z bardziej wyjątkowa cena.

Wyjątkowo nagle w moim zasięgu inny aparat: Fuji x100 - wspominając Fuji s3Pro - wiedziałem ze obrazowanie tego aparatu będzie mi odpowiadało - gabaryty idealne i cena OK. Pobuszowałem trochę w internecie i za kilka dni miałem go u siebie.

Zaszokował mnie ... a raczej to jak został podany ten aparat. Od razu czujesz ze masz coś wyjątkowego. Pudełko wyłożone czarnym materiałem... wyjątkowo się poczułem. Szybko podłączyłem do ładowarki i mogę testować. Menu czytelne i proste, ale i tak najważniejsze są zdjęcia. Wykonuje kilka szybkich zdjęć - jest dobrze. AF o którym tyle czytałem wydaje się być bardzo sprawny.

Wychodzę na ulice - staram się testować aparat - nie mam zastrzeżeń do szybkości działania. Minęło kilka dni i czas się pakować na wyprawę życia. Plecak już cały - jedzenie, namiot i śpiwór zajmują większość miejsca - na górę wkładam Zeiss Ikona analogowy dalmierz i X100. Lece... po wylądowaniu temperatura jest urocza - ponad 30 stopni w cieniu. Szybko znajduję transport do miasta i do dworca kolejowego. Jest ramadan - stacja zamknięta ale jest jakaś kartka - po arabsku - są jakieś godziny i miejscowości. Sprawdzam miejscowość Sfax - 4:30 rano - Ok. znajduję tani hotel - zostawiam plecak biorę x100 i idę przejść się po mieście - jest już wieczór - x100 i jego wysokie ISO jest rewelacyjne - mogę spokojnie fotografować z ręki. Rano budzik o 3:45 - zakładam 20 kg plecak i idę na dworzec - widzę po drodze termometr 29 stopni - zapowiada się ładny dzień. Na dworcu nagle szok - nie chce mi pan w kasie sprzedać biletu i tłumaczy ze pociąg do Sfax odjedzie dopiero o godz 22, a kartka na drzwiach wywieszona to przyjazdy. Ok zmieniam trasę dojadę do Sfax inna drogą - czekam do godz 9 na pociąg. Wieczorem docieram do hotelu w Sfax. Hotel wielki, piękny ale jestem chyba tylko ja i 5-6 innych gości - potem do tego się przyzwyczaiłem w następnych miejscach. Jest basen - zabieram szorty x100 i jazda ... Basen udostępniony jest dla tubylców. Tu muszę dodać - kolory z x100 są super - ciepłe i wiernie oddają urok miejsc w których jestestem. W późniejszym czasie jak przygotowywałem zdjęcia do druku niewiele potrzeba było je poprawiać. Jak dla mnie bardzo duży plus. Po jednym dniu w Sfax - jadę dalej by zbliżyć się do Sahary - jestem w jednej z ostatnich oaz - pięknie i trochę strasznie - jest 49 stopni w cieniu ... x100 daje radę, niestety analogowy Ikon nagle przestaje działać ... Warto wspomnieć o trybie cichym w aparacie - fuji nie wydaje wtedy dźwięków - nie ma potwierdzenia ostrości ani dźwięku migawki - wiec fotografowanie staje się prostsze na ulicy - nie podniesie nikt głowy po moim wyzwoleniu migawki. Przyda się to pewnie tez w teatrze czy innych tego typu miejscach Zostaje tylko cyfrowy x100 - chodząc po arabskich ulicach nie zwracam aparatem wiele na siebie uwagi - co prawda nie ma tu obcokrajowców i sama moja obecność jest jakimś wydarzeniem ale sam aparat niknie w dłoni. Mimo bardzo wysokiej temperatury zachowuje się idealnie. Tu trzeba napisać kilka słów o wizjerze. Wizjer optyczny jest świetny w ostrym słońcu daje możliwość kadrowania w idealny sposób. To ogromy plus tego aparatu. Wizjer optyczny wyświetla ramkę która rejestruje - widzimy wiec także co się dzieje poza kadrem i tu mała uwaga - możemy włączyć korekcje albo ramki albo punktu ostrości związanego z paralaksą. Rewelacyjne rozwiązanie. Do dyspozycji jest takze wizjer cyfrowy - solidny i dający szczególnie w ciemnościach łatwość wykonywania fotografii. Ide już po pustyni - jest piekielnie gorąco - woda w bukłakach parzy podniebienie. Ale trzeba iść dalej do granicy z Algierią. Zatrzymuję się w oazach (obecnie oazy to małe miasteczka ) gdzie życie toczy się bardzo powoli - dzięki małemu x100 nie mam problemu by fotografować życie mężczyzn w ich codziennych czynnościach. W niewielkim miasteczku zrobiłem swoją najlepszą tez fotografie bawiących się dzieci pistoletami na wodę - szedłem bardzo wąską uliczką mając w dłoni x100 - nagle uliczka przerodziła się w mały placyk na której bawiły sie dzieci - gdy to ujrzałem od razu aparat do oka i strzał. Af - sprawny i wystarczająco szybki by ustawić ostrość. Droga jednak czeka na mnie - zabieram swoje zabawki i w drogę. Tu pomyślałem ze warto sprawdzić funkcję panoramy. Pierwszy raz używałem takiej funkcji - podpowiedz aparata jest jednak świetna. Tak wyglądała moja droga ... w większości czasu :) potem następna oaza potem droga ... w oazach spokojne senne życie i panowie którzy prawie cały czas grali w gry karciane w domino lub inne nie znane mi gry, a kobiety spotykające się na plotkach w jednym z domostw. Nigdzie x100 nie wzbudza zainteresowania - jakby go nie było, a jakość zdjęć jest wyjątkowa. Dzięki braku dźwięków uznają wszyscy ze nie robię zdjęć i podświadomie nie ustawiają się do zdjęcia nie mam oczu wpatrzonych w obiektyw - fotografia streetowa i Fuji x100 to jedno. Po 9 dniach doszedłem do piaszczystej cześć Sahary i pierwsze co zauważyłem na niebie motolotnie ... szybki wywiad i już siedzę jako pasażer - przestawiłem x 100 w tryb seryjny - nie mogę kadrować - trzymam się jedna ręka by nie wypaść a druga strzelam - x100 jest świetny - wszystkie kadry wyjątkowej urody :) - tryb seryjny po panoramach sprawdził się !!! Sahara to piasek - w cześć piaszczystej to właściwie mąka, a nie piasek - trzeba uważać wchodzi wszędzie - ale na fuji nie zauważyłem by robiło to jakiegokolwiek wrażenia tak samo jak maxymalna zanotowana moja temperatura 52 stopni w cieniu. Fuji doskonale spasowany i dobrej jakości użyte materiały. Daj to nam poczucie solidności i niezawodności. To jest już prawie koniec mojej wyprawy - muszę podsumowując powiedzieć ze nie spodziewałem się tak dobrej współpracy z małym fuji w stylu retro - był wyjątkowym kompanem mojej wyprawy - miał być zapasowym uzupełnieniem analogowego Ikona, a stał się podstawowym aparatem mojej wyprawy. Nie badam aparatów na tablicach testowych - ja je używam - i x100 wart jest tego by go używać w 100% zastąpić może nam lustrzankę na wyprawach wycieczkach czy spacerach. Sensor zastosowany wraz z obiektywem nie ustępuje niczym a nawet przewyższa to co mamy w zestawach kitowych nawet z wysokiej półki lustrzanek. Mam jedynie 2 zastrzeżenia do x100 - jedno to kółko korekcji ekspozycji - potrafiło mi się przestawić oraz w miejscach jakich bywam ze migawka przy f2 jest do 1/1000 - choć tu mamy wbudowany filtr ND i możemy to w jakimś sposób obejść.

View all essays by month
Links
Tweet
All images contained within this website are the copyright of Wojciech Pokwicki. All images and content are the property of Wojciech Pokwicki. Images may not be in any way reproduced, copied, printed or scanned. | Built with Koken